czwartek, 10 kwietnia 2014

Szał zakupów

Stało się.. Doczekałam się..

Mamy Nasze wymarzone mieszkanie!

Dziś mogę to napisać już oficjalnie, bo wpłaciliśmy już kaucję a za tydzień będziemy mogli się wprowadzać: )

W związku z tym przyszła też pora na zakupy, ponieważ w mieszkaniu są tylko meble i sprzęty AGD.

Tak więc, nie mając za dużego budżetu (mogłabym tu w sumie napisać, że nie mając go w ogóle) musiałam zastanowić się i przeliczyć gdzie tak na prawdę warto zrobić zakupy wyposażające chociaż kuchnię w zastawę stołową: płaskie talerze obiadowe, małe śniadaniowe talerzyki, miseczki do zup (tutaj głębokie talerze są 3 razy droższe niż miseczki), sztućce. Do tego jakieś kubki do kawy, szklanki do napojów, dzbanek do soku, miski. Poza tym garnki, patelnie oraz akcesoria do gotowania jak i pieczenia.
Napisałam, że w mieszkaniu są tylko meble, tak więc potrzebne Nam również są kołdry, poduszki, pościele, ręczniki.

To tak na początek, więc zaczynamy zakupowy szał!

Przyznaje się - szału nie było.. Zakupy jak najbardziej przemyślane, każdy cent po kilka razy obejrzany.

Zakupy rozłożyłam sobie w czasie. Z racji wypłat tygodniowych, co tydzień kupowałam coś innego, polując na wyprzedażach.

Kołdry zakupiłam za na prawdę okazyjną cenę w Lidlu, przy wyprzedaży sezonowej (pozimowej). Tak jak i środki czystości z Lidla, za dosłownie kilka centów z racji ostatnich sztuk. Akcesoria kuchenne kupiłam również w czasie "czyszczenia półek" ale już w Tesco za kilkanaście centów.
W sklepie Heatons zakupiłam po atrakcyjnej cenie patelnie, troszkę gadżetów do kuchni, szklanki (wyprodukowane w Polsce).
Na zakup zastawy stołowej wybrałam Ikeę. Dlaczego? Z wielu względów.
Mimo tego, iż znajduje się ona spory kawałek od Nas, w stolicy, to wyprawa jest bardzo opłacalna.
Do tego, gdy jedzie się przy okazji i jeszcze pełnym samochodem zakupy wychodzą groszowe.
Tak więc w Ikei zakupiłam zastawę (każde z naczyń za 1 euro), miski do sałatek (również 1 euro), kubki (za 45 centów), kieliszki do czerwonego wina (6szt./1,50e) do tego ręczniki kąpielowe i koc polarowy z przeceny za 1 euro!
Zakupy były bardzo owocne i byłam z nich bardzo zadowolona.

Teraz napiszę coś o zakupach dla Małego.

Obojętnie do jakiego sklepu nie wejdę zawsze wychodzę z jakąś zabawką. Powód? Zabawki kosztują "grosze".
Dajmy na to np. basen z piłeczkami - 20 euro, hula-kula -13 euro, grająca, śpiewający, migoczący światełkami bębenek - 8 euro, komórka vtech - 3 euro.
Aż powstrzymać się nie mogę, ze w względu na to, iż w Polsce nigdy nie mogłam sobie pozwolić w sumie na zakup jakiejkolwiek zabawki a szczególnie "markowej".
Małemu zakupiłam również siedzonko do karmienia, nowe, w sieci Argos.

Aaaaa.. Dla tych co lubią przeliczać sobie euro na złotówki.
Będąc tu na wakacjach robiłam tak ale.. Gdy się tu prze prowadziłam, musiałam się tego oduczyć.
Po tygodniu przeszło ale i tak uważam, że jest tu dużo taniej nawet przeliczając już na złotówki (to dla tych upartych).
Poza tym: w Polsce zarabiając miesięcznie 1500 zł na rękę nie jest się wstanie normalnie żyć, będąc całą rodziną na jednej pensji i wynajmując mieszkanie, bądź posiadając własny dom. Nie można pozwolić sobie na wiele rzeczy, trzeba wybierać, liczą się priorytety a tutaj.. Zarabiając 1500 euro miesięcznie żyjesz prawie jak pączek w maśle: stać Cię na wynajem mieszkania, przyzwoite życie, wyjście do kina czy knajpy raz w tygodniu i do tego jesteś w stanie odłożyć sobie niezłą sumkę na wakacje w jakiś ciepłych krajach, czy też pożądne wakacje nad Polskim morzem, bądź w górach. Do takowej wypłaty oczywiście w Irlandii można liczyć na niemały dodatek na dziecko, rodzinny czy też mieszkaniowy, który może odkładać się, na wymarzone wesele..; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz